Do Madrytu na prośbę pewnego arystokraty przyjeżdża znawca historii sztuki Anthony Whitelands. Anglik. Dżentelmen z nienagannymi manierami. Jak siebie określa, sprawca kilku, mało spektakularnych sukcesów oraz niejednej porażki. Jego zadaniem jest oszacowanie wartości kilku dzieł znajdujących się we władaniu hiszpańskiej rodziny arystokratycznej. I to z nią łączyć się odtąd będą wszelkie trudności jakie nieszczęsnemu znawcy sztuki przytrafią się po drodze. Miłostki. Akty zazdrości. Szemrane towarzystwo oraz nieoczekiwane wplątanie w ponure tło politycznej rewolucji. Do tego wszystkiego w piwnicy księcia nieszczęsny znawca sztuki odkrywa nieznane dotąd dzieło Velasqueza. Czy autorstwo płótna można jednoznacznie oszacować? Czy ciemności piwnicy i chęć odniesienia sukcesu nie zaciemniły jasności umysłu Whitelandsa?

 

 

 

Akcja najnowszej powieści Eduardo Mendozy „Walka kotów” jest zbudowana na zasadzie kuli śniegowej. Im dłużej nieszczęsny Anthony przebywa w Hiszpanii i im bardziej odkryte płótno zaczyna zagospodarowywać jego horyzont, tym więcej problemów. Nieoczekiwanie bowiem na jego drodze pojawiają się obie córki księcia, które spontanicznie postanawiają obdarzyć go uczuciem. Jak by tego było mało, zbliżająca się w Hiszpanii rewolucja zaczyna coraz bardziej osobiście dotyczyć głównego bohatera. W pewnym momencie akcja zaczyna gmatwać się tak bardzo, że Anthony nie jest pewien już niczego. A czytelnik wraz z nim.

 

Do tego groteska, tak sprawnie używana przez Mendozę oraz wyrafinowane, lekko ironiczne poczucie humoru sprawiają, iż powieść czyta się z wielką przyjemnością.