Teatr Dramatyczny w Wałbrzychu przeżywa obecnie jubileuszowy pięćdziesiąty sezon. XIV Dni Dramaturgii za nami, czym jeszcze zostanie zaskoczony widz? O tym w rozmowie z Dyrektor Teatru Panią Danutą Marosz.
XIV Dni Dramaturgii za nami, jakie są Pani odczucia? Czy wszystko się udało?
Danuta Marosz: Nad jednym z tekstów mamy w planach dalej pracować. Jest to spektakl „Koniec świata w mieście W”. Być może wejdzie on na jakiś czas do repertuaru. Jednak co i kiedy konkretnie znajdzie się na afiszach jeszcze nie wiemy. Wartością tych dni jest duża różnorodność zaprezentowanych tekstów. Oparte na tej samej bazie zupełnie różne propozycje. Od całkowitego chaosu, który widzimy w propozycji Martyny Lechman poprzez jakiś rodzaj skończonej historii w „Powrocie”, aż do dokumentującej relacji w „Fotoplastikonie” Aśki Grochulskiej.
Czy dramaturdzy byli zachęcani do kontaktu z autorami konkursowych tekstów?
Danuta Marosz: Część z nich wykonała to w sposób naturalny, miała w sobie ten imperatyw. Odszukali autorów, skonfrontowali się niejako z ich opowieścią.
Jubileuszowy pięćdziesiąty sezon w Teatrze Dramatycznym. Co czeka widzów w najbliższym czasie?
Danuta Marosz: Część będzie z pewnością niespodzianką, sporo zaskoczeń jak lepienie bałwana przez 50 osób na terenie amfiteatru czy też bicie rekordu poprzez czytanie przez 50 godzin tekstów Szaniawskiego bez przerwy. Przewidujemy około 15-20 tekstu czytanego przez jedną osobę. Jesteśmy po projekcie w ramach którego pracownicy teatru m.in. portier, elektryk, panie z działu promocji w sumie 12 osób czytało tekst Szaniawskiego. Teraz w planach mamy zaangażowanie do tego przedstawicieli władzy i biznesu, marszałków, Prezydenta Wałbrzycha, Pana Senatora, media, a także przedstawicieli biznesu. Wybraliśmy tekst związany z przygodami Profesora Tutki. Inicjatywa będzie miała miejsce w październiku, chcemy w ten sposób przybliżyć naszego patrona oraz zaprosić czytających i nie tylko do teatru.