O zastępowalność pokoleń nie musi się martwić stolica, Kraków, Gdańsk, Rzeszów i Białystok. Łódź, Katowice, Wałbrzych – to tylko kilka miast, w których zaczyna ubywać dzieci. Skuteczna polityka demograficzna to dla nich być albo nie być.

 

W stołecznej Warszawie jest o 2012 więcej narodzin niż zgonów. Dodatni przyrost naturalny nie dziwi także w akademickich Krakowie czy Gdańsku. Jednak Rzeszów i Białystok są zagadką. Dużą w nich dzietność eksperci tłumaczą… tradycją. – Tak zawsze było i miejmy nadzieję, że tak się utrzyma – mówi Lucjana Rozborska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie.

 

czytaj więcej na: wiadomosci.dziennik.pl