Zanim w Wałbrzychu powstały wielkie kopalnie, węgiel wydobywano w niewielkich wyrobiskach, a potem w małych szybach. Transportowano go ręcznie lub z pomocą koni.
Na czarnym złocie poznali się prości chłopi, na długo zanim ktokolwiek zaczął je tak nazywać. To oni wygrzebywali na swoich polach zalegający tam węgiel, używając tego, co mieli pod ręką – zwykłych narzędzi gospodarskich, jak łopaty, kilofy, motyki czy grace.
Nikomu wtedy nie przyszłoby do głowy, by nazywać ich górnikami. Tak określano ludzi, którzy zajmowali się pozyskiwaniem kruszców takich jak złoto. Tymczasem wydobycie węgla nie zaliczało się jeszcze do regaliów, czyli dziedzin gospodarki przynależnych władcy. Obejmowały one wtedy m.in. sól, złoto, srebro, miedź czy ołów.
Węgla nikt chłopom nie zabraniał wygrzebywać. Choćby dlatego, że początkowo jego zastosowanie było niewielkie. Używali go kowale w swoich kuźniach, a sporadycznie także mieszkańcy wsi do ogrzewania domostw, ale nie był to powszechny sposób, bo palenie węglem w przypadku otwartych kominów groziło zaczadzeniem.
czytaj więcej na: gazeta.pl