Tomasz Stawiszyński autor „Potyczek z Freudem” dziennikarz, filozof, publicysta, ustawicznie próbujący wkładać kij w mrowisko i tym razem postanowił pozbawić nas dobrego samopoczucia.

Potyczki z FreudemŻyjemy w czasach, które każą nam przyglądać się naszej osobowości jak pod lupą. Doszukując się podłoża naszej wadliwej psychiki w dzieciństwie, niewłaściwych relacjach czy opiece naszych rodziców. Wszystko to prowadzi do wniosku, iż nasza psychika jest jak budowla z klocków lego, wystarczy wymienić wadliwy element by nasza osobowość zajaśniała zupełnie nowym, niewybrakowanym blaskiem. Niezwykle rzadkie jest przekonanie, iż nasze niepowodzenia czy kryzysy składają się na taką, a nie inną niepowtarzalną osobowość. Tworząc nas jako unikalne jednostki.

 

Wedle niebywale ostatnio popularnego dyskursu, który nakazuje każde, nawet najmniejsze przewinienie odczytywać w kategorii zaburzenia osobowości wszyscy na coś cierpimy. Depresja jako schorzenia. Rodzina jako wylęgarnia dysfunkcji. Optymizm jako lek na całe zło i moc czyniąca cuda. Nawet postaci popkultury to zlepki psychicznych niedostatków. Batman cierpiący na ustawiczne zaburzenia czy Rambo jako mężczyzna z zespołem stresu pourazowego.

 

Książka „Potyczki z Freudem” doskonale sprawdza się jako tego rodzaju głos przeciw. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, iż można określić ją mianem anty poradnika. To wartościowe, bo niepopularne. Na fali obecnego wysypu tego typu pozycji, które są obecnie wydawane i zdają się uczyć nas wszystkiego. Od prawidłowej relacji partnerskiej po przyrządzanie aromatycznych pikli. Ta jest bardzo interesująca, bo nowatorska i odróżniająca się od reszty. Zaś autorowi nie można odmówić błyskotliwości i humoru. Co czyni pozycję wyjątkowo ciekawą w odbiorze.