Trzy kobiety. Tajemnica. Konflikt matki z córką. Zainteresowanie czytelnika właściwie gwarantowane. Największą zaletą powieści „Irena” jest jednak lekkość, z jaką została napisana.

 

Pisarski duet Małgorzaty Kalicińskiej z córką – Basią Grabowską to połączenie udane. Dlatego też często poruszany w literaturze motyw konfliktu pokoleń między najbliższymi kobietami zyskał tu zupełnie nowy wymiar. Został pokazany z dwóch zupełnie różnych punktów widzenia. Do tego wątki ogniskujące się wokół bieżących problemów jak odmienne style życia, ukierunkowania na karierę, strach przed miłością i odrzuceniem. Czyli córka oddana zawodowo i emocjonalnie korporacji, z poranionym sercem i przyjaciółmi w przestrzeni internetowej. Z drugiej strony matka – nieco archaiczna jeśli chodzi o styl życia, pogubiona w dojrzałości, którą właśnie osiągnęła, z niesmakiem odnosząca się do ideałów córki. I wreszcie trzecia postać. Przyszywana ciotka Irena. Od niedawna wdowa, próbująca zbliżyć oba, wydawałoby się zupełnie do siebie nie przystające punkty widzenia.

 

Bardzo dobra mieszanka owocująca ciekawą, jędrną powieścią, którą czyta się z niekłamaną przyjemnością.