Drogi Wyborco,

pisze do Ciebie posłanka Platformy Obywatelskiej [rocznik’59] z Wałbrzycha na południu Dolnego Śląska. Wałbrzych to nie jest Ursynów, ale też mamy tu swoje problemy.

Nie zamierzam mówić Ci o tym, że nic się nie stało. Nie będę wmawiać, że wynik wyborczy nie jest przegraną Platformy. Szanujmy się nawzajem. Chcę Ci przede wszystkim podziękować za głos oddany na Bronisława Komorowskiego i za podzielenie się z opinią publiczną swoim wkurzeniem. Prawdę mówiąc, w chwili ogłaszania wyników wyborów czułam to samo, co Ty – złość. Bronisław Komorowski był przez pięć lat dobrym, odpowiedzialnym i godnie reprezentującym Polskę prezydentem. Wybory niewielką różnicą głosów, niestety, przegrał. Możemy ten wynik uważać za niesprawiedliwy. Ale przede wszystkim, musimy go uszanować. Taka jest wolna Narodu. Kropka. Czarna, smutna, lecz kończąca temat.

W Wałbrzychu, mieście symbolizującym jak żadne inne ogromne koszty przemian społecznych po 1989 r. prezydent Komorowski wygrał jednak bardzo wysoko. Wyżej nawet (62,66 proc.) niż w stołecznej Warszawie (59,44 proc.) Pozwól, że przypomnę, że Wałbrzych to górnicze niegdyś miasto, w którym zamknięto wszystkie (podkreślam: wszystkie) kopalnie i towarzyszące im zakłady, a wskaźniki bezrobocia i biedy lokowały się w ścisłej krajowej czołówce przez dwie dekady.

czytaj więcej na: gazeta.pl